sobota, 26 marca 2016

Mattu!

Powitajmy nowego psa w naszej sforze!
~~**Mattu**~~

Imię: Imię posiadające wiele znaczeń, chcesz poznać? Proszę...; Destroyed a Mattu the Broken
Wrold in Sky. Co to może oznaczać? Dla Mattu łączy się to w jedną całość;

- Destroyed a Mattu - nazywam tak zepsutą wolę, którą może mieć każdy z nas...
- the Broken World in Sky - Złamany świat w niebie - obecny stan życia, mojego życia.
Pseudonim: Mattew (czyt. Matju) - mówiła tak na mnie siostra, teraz, to ja się tak przedstawiam, nie mam zwyczaju mówić swojego prawdziwego imienia. Bracia mówili na mnie Cookie, mama Prince, a ojciec? Ojciec w ogóle do mnie nie mówił.
Płeć: Z tego co wiem wyglądam na samca i mogę cię zapewnić że nim jestem, jednak jako szczeniak wyglądałem jak mała księżniczka.
Wiek: Trochę czasu minęło, odkąd liczył swój wiek. Obecnie ma około trzech lat, może trochę więcej...
Charakter: Ambicja mi nie pozwala żeby pozostawiać coś pustego, głowa pełna pomysłów, praktycznie zawsze, no niestety obraz już nie tak zawsze kolorowy, często mam brudne myśli, chciałbyś wiedzieć co czuję? To zaczniemy od początku... Brakuje rozmów, nie wątpię w swój rozum, wiem i czuję to że jestem rozsądny, ale wolałbym go używać częściej niż serca, nie wierzę w klęskę mam pieprzony temperament, przez to może częściej ranię innych, stanowczy i narwany - może taki właśnie jestem, właściwie tak mi się wydaję, zawsze czułem nienawiść do tych co mnie krzywdzą, całe życie muszę uczyć się empatii, bo niestety, ale ci którzy są więcej razy ranieni, ci potrzebują stanowczo więcej czasu, jest mi ciężko, bo nie umiem po prostu mówić tego co mnie martwi, nie potrafię, dlatego zanim do tego dojdziesz to trochę się namęczysz, było ci ciężko kiedy bliski musiał odejść? Pod tym względem jestem bardzo wrażliwy, strata kogoś bliskiego jest dla mnie wielkim bólem i ciężarem, nawiedzają mnie co dzień. Jeśli chcesz wiedzieć co czuję, musisz zrozumieć, rozmowa ze mną nie jest łatwa, między sercem a rozumem, wojna i kłótnie, bo nie potrafię już wybaczać i zaufać tym co raz zranili, na pysku widać wypisane skazanie, skazanie na przymusowe życie. Nigdy nikogo nie skreślam za błędy, bo sam ich dużo popełniłem, niektórzy chowają sumienie do kieszeni, moje wciąż pracuje, może żaden ze mnie bohater, ale na co dzień staram się nim być, a może po prostu udaje? Często zamykam się w sobie i gubię w tym okręgu świata. Prawda która płynie z moich ust jest na wagę złota, dlaczego? Bo jeszcze nie zdarzyło mi się kłamać, nie chcę rozliczać nikogo z cudzych poczynań, dlatego cudze życie mnie nie interesuje, mimo to jeśli ktoś zwróci się o pomoc to nie odmówię. Ci, co znają mnie to wiedzą, że ciężko przekonać do czegoś z czym igra nadzieja, jest ona dla mnie jak zapałka, już jej nie odpalę drugi raz. Podobnie jest z wiarą, tyle że wiara utrzymuje się u mnie przez dłuższy czas, mogę ją odpalić ile razy zechcę. Doświadczenia nauczyły mnie że mam słuchać tylko siebie, dlatego rzadko liczę się z czyimś zdaniem, prawdą jest że jestem mściwy i często dokuczam wrogom, lub po prostu mówię co myślę "mówisz do mnie, to mów o mnie" - prosta zasada którą stosuję. Nigdy się nie poddaję i walczę do końca, warunek jest taki że muszę nabrać siły na tę walkę... Walkę między sobą... Mogę być zwątpieniem twoich myśli, mój charakter jest mylny, nie lubię milczeć, ale często to robię. Czasem zakrywam świat swoim zachowaniem, nie jestem tym który może sprawić wszystko, ale jestem tym który może sprawić by coś wyszło, który może coś zmienić. Przeszkadzają charaktery - zazdrość - w moim wykonaniu wykonuje dużo krzywdy. Umiem opanować złość, tak samo jak i agresję.
Mówię zawsze że nie poddam się na starcie, kiedy jestem bliski upadku rozumiem że tworzę świat tylko dla siebie, myśli o problemach zabijam marzeniami i wiem że mogę zniszczyć wszystko co jest przede mną - bo najważniejsze to posiadanie świadomości tego co możemy zrobić sobie i innym. Jeśli masz odwagę żeby przeciwstawić się światu, to gratuluję, droga wolna, patrzę na nóż który wbijali mi w plecy i wiem że żaden z nich nie przyznałby się teraz, że to zrobił. Strasznie ciężko mi uwierzyć w czyjeś słowa, tym bardziej te trudne, albo te ledwo wypowiedziane. Wobec przegranej zawsze jestem twardy.
Motto: "Powiedz ile można walczyć, bo walczymy już za długo, chwila ciszy może zniszczyć to co jest przed nami, jak morskie fale rozbijamy się o żale, coraz dalej od celu, bo wygranych tak nie wielu, nie przerwać drogi do zwycięstwa, nie powiem przebacz dopóty całkiem nie przebaczę w sercu, tylko nie poddaj się na starcie, zabija cisza nas..."
Rodzina: Moja rodzina była duża, jednak nigdy nie miałem z nią dobrych kontaktów, pamiętam, jak siadałem na dachu i spędzałem tam całą noc zastanawiając się czy mnie nie podmieniono, wtedy pochodziła moja siostra i wychwytywała wszystkie zwątpienia, tak naprawdę wiedziałem że to ona była tą jedyną z nielicznych której mogłem ufać, na którą mogłem liczyć.
Saratta ki Chai - mama... Wydawała się taka mądra, opanowana a po nocach płakała.
Latto - ojciec brutal... Miał kilka dziewczyn, ale tylko jedna miała z nim szczeniaki - Saratta, znęcał się nad swoim synem - cicho przyznam że byłem to ja.
Creazy Hearty - siostra... Siostra anioł, jedna z nielicznych która wiecznie mi towarzyszyła zabił ją ojciec - Latto.
Bri, Fri, Ju, Diuk, Elk i Mik - Bracia, zawsze byli zgraną paczką, lecz z tej paczki wykluczono mnie, z powodu iż uważali mnie za najsłabszego.
Aparycja: Sierść krótka, podszerstek bardzo miękki, czasem gdy się uśmiecha widać u niego małe dołeczki.

  • Rasa: Trochę wyglądam jak husky, czyż nie? Stwierdzam iż jestem psem w typie tej rasy. 
  • Umaszczenie: Czarne podpalane? Coś w ten deseń, niby to, niby tamto, prędzej czarne ze znaczeniami.
  • Budowa: Bardzo mocne i długie łapy umożliwiające szybki bieg jak i wspaniałą wytrzymałość, duże poduszki pomagają w poruszaniu się po śniegu, bądź w trudniejszych terenach. Uszy są bardzo mocnej chrząstki, szpiczaste jak radary zgrywające się z mocną głową. Kufa jest nieco krótsza od kufy border collie, ale za to mocniejsza od pyska owczarka niemieckiego, bądź pitbulla. Destroyed wygląda na wychudzonego psa, wszystko przez jego szczupłą sylwetkę zgrywającą się z długimi i chudymi łapami, przez to chodzi nieco koślawo, ale niezwykle cicho, ogon jest tak długi, że podczas chodzenia ciągnie go nieco po ziemi. 
  • Oczy: Są jasne, przypominające świecący, żółty księżyc, bądź odległą gwiazdą bijącą na kilometry.
  • Znaki szczególne: Może być to czerwona obroża, bardzo lekko wycięty kawałek ucha, bądź lekkie kulenie na jedną łapę.

Historia: Każdy z nas pisze swoją własną historię... Jedni z nas pochowali bliskich, drudzy z nimi żyją, ja jestem psem urodzonym w pseudo hodowli, tam gdzie psy rwały się do ucieczki, urodziłem się jako ostatni z miotu, mama patrzyła na mnie jak na ósmy cud świata, ojciec patrzył z pod byka, z pod nienawiści, tak już zostało... Jako szczeniak odczuwałem odmienność i odrzucenie, jedyną która się ze mną trzymała była moja siostra, codziennie chodziłem sam na dach gospodarstwa i patrzyłem w gwiazdy, ojciec wciąż mi powtarzał jaki to jestem nieudany, jak to by mnie oddał i jak to bym mógł brać przykład z braci. Kiedy Ja i moi bracia mieliśmy pięć miesięcy mama nas opuściła, coraz więcej czasu spędzałem na dachu stodoły, czułem jak pęka życie, byłem sam i było mi zimno, zimno w lato, bo nie było przy mnie niej, tej która często płakała. Pamiętam jak teraz co do mnie mówiła, każde jej słowo, ah... Jak ta przeszłość rani. Siostra przychodziła i rozbawiała mnie, razem patrzyliśmy na gwiazdy, zapominaliśmy o złych rzeczach. Gdy byliśmy dorośli hodowla podupadła, ojciec próbował zgwałcić Creazy, wtedy wyskoczyłem do niego z zębami, ten odepchnął mnie ostro warcząc, gdy się obudziłem zobaczyłem że moja siostrzyczka jest cała w krwi, podniosłem się chwytając za głowę, gdy nagle poczułem zimny sprzęt na mojej szyi, odwróciłem się i ujrzałem hycla, wprowadził mnie do auta, następnego dnia oglądałem świat tylko zza krat, ludzie przychodzący do schroniska nie zwracali na mnie uwagi, wiedziałem że moim końcem będzie tu umrzeć, nie mogłem się pogodzić z tym że Creazy odeszła, każdy wdech zabierał mi tętno i wywoływał łzy, często robiliśmy razem szalone rzeczy, uciekaliśmy, ganialiśmy... Rok później wydostałem się z klatki, nie, nikt mnie nie adoptował, sam wyszedłem i uciekłem. Znalazła mnie pewna panna o imieniu Joel, dbała o mnie, ale... Była bardzo chora, kiedy mnie znalazła zostały jej ostatnie pięć miesięcy życia, dowiedziałem się o tym dopiero dzień po przyjeździe do domu. Joel dawała mi prawdziwą miłość, taką której było mi brak, wiedziałem że będę musiał Ją niedługo pożegnać i odejść z domu, dzień za dniem mijał na wspólnym spędzaniu czasu, aż w końcu odeszła i Ona i Ja. Wędrując od miasta do miasta dotarłem tu.
Dodatkowe Informacje:
~ Często je różne mieszanki.
~ W głębi duszy to artysta, uwielbia malować i tworzyć.
~ Chodzi bardzo cicho, tak że go praktycznie nie słychać.
~ Potrafi zrobić kilkanaście baniek ze śliny.
~ Śpi często pod gołym niebem.
~ W jaskini ma dziecięcy kocyk swojej pani (Joel).
Informacje o miłości: Kto patrzy na miłość? No kto?!
Szczeniaki: Jak mam być szczery, to uwielbiam szczeniaki, jednak jedną z moich wad jest to że nie umiem się nimi zająć, po prostu jest to dla mnie zbyt duży kosmos, lecz gdy patrzę na te małe kulki to w głębi duszy czuje że kiedyś może będę dobrym ojcem, ale teraz ? Na pewno nie..
Miejsce zamieszkania: Koło Jeziora Kryształu, a Łąką Wrzosu znajduje się duże, stare drzewo, z tyłu tego drzewa znajduje się mało otwór prowadzący do dużego, drzewnego pomieszczenia, w tym pomieszczeniu znajduje się dom Mattu, w ciepłe noce sypia na hamaku, który znajduje się wśród gałęzi tego olbrzymiego, starego drzewa.
Stanowisko: Samiec Alfa II
Głos: Między Nami [K.M.S]
Login: ♥BordiBordi♥ - howrse.pl DoGGi_123 - doggi-game.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz