Zatrzymałem się słysząc pytanie. Nie kryję, że trochę mnie to uraziło. W odpowiedzi więc prychnąłem z pogardą. Sucza nie zwróciła na to uwagi, tylko dalej czekała na odpowiedź. Przewróciłem oczami.
~ Próbuję coś upolować, ale mnie rozproszyłaś...
~ Przyznaj się, nie umiesz polować... ~powiedziała uśmiechając się.
~ Umiem...ale z człowiekiem...
~ Aha... ~zaśmiała się.
~Według mnie to nie jest powód do śmiechu... Poza tym, zobaczysz, że się nauczę...
Suczka nie odpowiedziała tylko odwróciła się i odeszła. Zostałem sam. Sam na sam... Powoli przemierzałem tereny sfory. Delikatny wiatr muskał liście na drzewach. Zachwyciłem się tym widokiem. Zbliżałem się do krańców terenów sfory. Znajdował się tu mały wierzbowy lasek. Zaciekawiony zapachami z niego zajrzałem w głąb lasu. Rozpoznałem ścieżkę. Lekko zdenerwowany i zapełniony wspomnieniami zacząłem biec. Po chwili pojawiły się większe drzewa i las... Wybiegłem na znajomą mi polanę. Znałem ją, aż za dobrze...
*******Kilka lat wstecz********
Był piękny słoneczny dzień. Psy leżały spokojnie i grzały się w cieple słońca. Las tętnił życiem. Szczeniaki bawiły się koło strumienia, podczas gdy ich matki odpoczywały od ich psot. Wszyscy żyli tu zgodnie i spokojnie. Zośka leżał dumny na skale, a do niego tuliła się urocza sunia. Szczęśliwa para obserwowała psoty swojego syna. Lucky nie był do końca synem Zośki. Nella, jego ukochana zdradziła go raz z innym psem, ale ten wybaczył jej, bo bardzo ją kochał i nie chciał stracić. Nagle dwa psy wbiegły na spokojną polanę podnosząc alarm - zbliżała się wroga wataha. Psy podniosły się z miejsc, a matki z dziećmi pochowały się gdzieś w lesie.
(włącz to dla klimatu)
Chciałbym powiedzieć ci
Opisać cały ból
Przypomnieć wielkość chwil
Używać małych słów
Z każdym paznokciem twój
przywoływałem śmiech
Nie mogłem krzyczeć już
Omdlenie darem jest
Dalej
Dalej
Dalej
Dalej
Sfora i wataha stanęła naprzeciw siebie. Sforą dowodził duży owczarek niemiecki, a watahą czarny wilk. Zośka ustawił się przy swoich najlepszych druhach.
Szarość tak dumnie brzmi
Warta każdego dnia
By stanąć obok nich
Ratować ulic gwar
Dobrze pamiętam plan
Choć tak odległy jest
Czy to że sił mi brak
Zwiastuje koniec nas?
Dalej
Dalej
Dalej
Dalej
Wataha po sygnale swojego przywódcy ruszyła ku psom, które równie ruszyły z wilkami. Rozpętała się walka. Psy i wilki ginęły w tłumie. Dużo psów zginęło, musiały pomóc suczki. Przybiegły z Nallą na czele.
Nie martw się proszę
Wszystko skończy się
Prędzej i mocniej odwaga zabija mnie
Nic się nie stało
Przecież dobrze wiesz
Oddałem wszystko
Żeby wszystko mieć
Zośka rozejrzał się. Nie było już prawie nikogo. Jego przyjaciele, ukochana, alfa... leżeli zimni i martwi. Z oczu dorosłego psa spadły łzy. To już koniec... Wilki chodziły między psami i dobijały te jeszcze żywe. Nagle zbliżyły się do Zośki.
~Tego puśćmy !~zawołał jeden z nich.~Przekaże innym pokoleniom naszą potęgę !
Inne wilki zaśmiały się. Zośka zamarł. Nagle jeden z wilków walnął go łapą, że pies odleciał na kilka metrów. Zośka podniósł się, nic nie mówił.
~Wynoś się ! Albo Cię zabijemy !~zawołał alfa watahy. Zośka odwrócił się i obolały odszedł. Zaczął padać deszcz, a ciała martwych - rozkładać się.
Nie martw się proszę
Wszystko skończy się
Prędzej i mocniej odwaga zabija mnie
Nic się nie stało
Przecież dobrze wiesz
Oddałem wszystko
Żeby wszystko mieć
*******Teraz*********
Siedziałem, a z moich oczu płynęły łzy. Straciłem wspomnianego dnia nie tylko ukochaną, ale też przyjaciół i sforę której obiecałem wierność. Nagle zauważyłem Poetę.
~A...Co ty tu robisz ?~zdziwiła się widząc mnie.
~Ech... Te miejsce przywołuje wspomnienia... ~powiedziałem i otarłem łapą oczy.~Te tereny należały kiedyś do innej sfory, do której ja należałem... została ona pokonana, przez watahę, zabili wszystkich na którym mi kiedyś zależało... w tym ukochaną... ~spuściłem głowę.
<Poeta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz