wtorek, 29 marca 2016

Od Natanielle cd Mattu

~Dziękuję, poradzę sobie.~powiedziałam odchodząc.~Za oprowadzenie też dziękuję.
Zbliżyłam się do miasta. Te miejsce przyciągało mnie jak magnes, może dlatego, że wychowałam się w "miejskiej dżungli" tyle, że w Chinach. Gdy szłam przez miasto zaczepił mnie jakiś pies.
~Rasowy czy kundel ?~warknął. Pies jak zauważyłam był duży, większy ode mnie, najprawdopodobniej Dog Niemiecki.
~Odpierdol się !
~KUNDEL CZY RASOWY ?! ~tym razem wręcz ryknął.
~Kundel ! ~wyszczerzyłam kły, bo miałam już dość natręta. Może i był duży, ale to nie znaczy, że może się tu rządzić ! Zaraz obok niego pojawiło się kilka psów. Nie dało się zauważyć, że były to same rasowe psy.
~To ma panienka problem ! ~zaśmiał się najjaśniejszy z nich.
~A ty to niby rasowiec, tak ? ~zawarczałam ku złotemu psu.
~Tak...
~A rodowód to Pan ma ?~zbliżyłam się niebezpiecznie.
~No pewnie ! Czemu miałbym nie mieć ?~zdziwił się moim zachowaniem.
~A jaka rasa jesteś ?!
~Czysty Golden Retriever ! Dość tych pytań !
~ Muszę z przykrością stwierdzić iż taka rasa nie istnieje... ~ inne psy zaczęły szeptać między sobą. Tak myślałam, półgłówki.
~Że co ?!~oburzył się wspomniany golden.~Na pewno jest taka rasa !
~ A masz dowody ?~ byłam z siebie dumna. Inne zamieszane psy przyglądały się to mi to złotemu głupkowi.
~ Tak ! ~zaszczekał i wskazał na reklamę hodowli goldenów. Tego tu nie przewidziałam i mój plan omotania psów nie wypalił. Inne psy rzuciły się na mnie. Walczyłam dzielnie, wtedy pojawiły się jeszcze inne psy z dobermanem na czele i również rzuciły się na gang goldena. Walka szybko się skończyła i wrogie psy uciekły.
~Kim jesteś ?~zapytał mnie doberman.
~Dzisiaj już drugi raz słyszę to pytanie... Co was tak interesuje ?!~prychnęłam.
~Te tereny są dzielone przez różne gangi, ale niektóre są tu wręcz nielegalnie, a więc zapytam inaczej, z którego gangu jesteś ?
~ Chyba sfory... Forever Together czy jakoś tak...
~ Czyli przyjaciel...
~ A co ? Wy też ?~zapytałam.
~ Nie, nie... My jesteśmy Gang Smoków, ale mamy sojusz z Sforą FT. ~włączyła się ruda suczka.~ Wiesz... Wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi...
~ Lepiej tego nie ujęłaś Nikito. ~zwrócił się do rudej doberman.~Widzieliśmy, że dobrze walczysz...przydałabyś się nam by tępić tamte kundle...
~Eeee...A kto to dokładnie jest ? ~zapytałam.
~ To był Baddy, przywódca rasowych psów, jego gang nazywa się Gang Domowych Psów. Zajmują się wybijaniem kundli i bezdomnych psów, jest jeszcze Gang Trike, a jego zadaniem jest przejąć tereny waszej sfory, a naszym zadaniem jest wybijanie tych głupich psów! ~wytłumaczyła mi Nikita.
~ Czyli mogę dołączyć do was i być jednocześnie w sforze czy muszę z czegoś zrezygnować ?
~ Możesz być tu i tu i tak mamy sojusz...
~ No dobra... Niech będzie...dołączę do was...
~ Dobra, zebrania są co dwa dni o północy. ~poinformował doberman.~A... Jak na Ciebie mówią ?
~ Na...To znaczy...Lales...~nie ufałam tym psom. Wydawały mi się za bardzo ufne do innych psów.
~ Ja jestem Dragon, a to Nikita, resztę poznasz na zebraniu dzisiaj o północy.
~ Dobra... Do zobaczenia ! ~powiedziałam. Ledwo mnie opuściły, a już zaczęło padać i to lało tak porządnie. No tak Mattu mówił coś o deszczu. Wyszłam więc z miasta i moim oczom ukazała się dobrze ukryta jama. Była dość duża, więc bez problemu do niej weszłam. W głębi ów jamy ciemność skrywała jej kąty. Rozejrzałam się. Była duża, wypełniona liśćmi i sianem. Ktoś tu mieszkał, ale zapach lokatora dawno wywietrzał. Postanowiłam tu zamieszkać. Usiadłam i obserwowałam deszcz. Pamiętam jak z Po zawsze siedziałam przy otworze naszej jamy i wtulona w jego sierść słodko przysypiałam. Nie kryłam, że tęskniłam za nim, ale on był z tą swoją Dianą...pewnie mają już dorosłe szczenięta. Jedna łza spadła mi z oka. NIE nie będę tu beczeć ! Jestem twarda ! Nie muszę żyć przeszłością ! Koko dżambo i do przodu ! Gdy tylko deszcz przestał padać, wyszłam z jamy i wróciłam do miasta. Nagle zobaczyłam bandę tych samych psów. Było ich więcej, więc postanowiłam uciekać. Biegłam uliczkami i wyczuwałam, że te psy zwęszyły mnie i biegły za mną. Nagle potknęłam się i wpadłam do jakiejś dziury. Postanowiłam się nie ruszać. Psy nie zauważyły mnie i popędziły dalej. Rozejrzałam się po piwniczce i aż podskoczyłam z zachwytu. Były tu różne maszyny do ćwiczenia Kung Fu ! Nie mogłam się powstrzymać i wszystkie wypróbowałam. Znowu się czułam jak dawniej, teraz liczyłam się tylko ja i cel - pokonanie wroga, którego teraz grała maszyna treningowa. Zadowolona wyszłam z piwniczki i udałam się do lasu, tam spotkałam Mattu.

<Mattu ?>





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz