Słońce, chyliło się ku zachodowi. Chmury zamiast różanego odcienia, przybrały smutną szarą barwę, jakby chciały się zlać także z ciemnym już niebem. Dzięki już ciemniejszemu niebu, można było dostrzec jedną pojedynczą gwiazdkę, która mimo swojej tymczasowej samotności, świeciła jasno. Jednak od patrzenia w górę oderwał mnie chrapliwy głos Mattu.
- Lubisz oglądać gwiazdy? - Zagadnął Mattu, nie spuszczając swoich jasnych oczu z także promieniejącej gwiazdy. Zerknęłam na niego, lecz znowu podniosłam głowę w górę, odpowiadając jednocześnie.
- Owszem - odparłam, wypuszczając po cichu powietrze z płuc, zaciągając się w zamian już późnym wieczornym powietrzem, które jest dla mnie bardzo przyjemne. Teraz poczułam na sobie czujny wzrok psa, który teraz popatrzył na mnie. Czując to, także mój wzrok skierował się na niego.
- To chodźmy - odparł i zgrabnym ruchem odwrócił się i zaczął znikać pośród drzew. Szybkim krokiem, dogoniłam go i zrównałam się z nim krokiem. Spojrzałam na niego kątem oka. Jego wątła postawa, kłóciła się z dumnym krokiem i z pewnością siebie jaką można było odczytać z jego oczu. Jego wyjątkowe złote oczy, świeciły niczym dwie świeczki w ciemności. Był znacznie wyższy ode mnie, lecz przestałam zwracać na to uwagi. Niebo już wyraźnie pociemniało, a z nim zaczęły pojawiać się pierwsze jasne migające gwiazdy. Po chwili marszu poprzez ciemny i chichy las, wyszliśmy na łąkę, gdzie nie było żadnych drzew. Jedynie gęsto porastał ją piękny, fioletowy wrzos, który idealnie komponował się z srebrnym blaskiem księżyca. Mattu, wszedł na łąkę, i usiadł na jej środku. Po chwili także już przy nim stałam obserwując migające gwiazdy. Nagle znudziło mnie siedzenie i położyłam się na plecach. Mattu, spojrzał na mnie, ale po chwili bez słowa także się położył.
- Mattu, nie wydaje ci się, że księżyc jest królem? A gwiazdy jego poddanymi? Od księżyca bije duma, jak i potęga a od gwiazd skromność, ale i jednocześnie piękno. Mimo to niektóre gwiazdy są już malutkie i migotają ostatkami sił ze świadomością, że gdy zgasną, już nigdy więcej nie rozjaśnią na ciemnym niebie. Mimo to emanuje od nich nadzieja - powiedziałam, melodyjnym tonem głosu. Poczułam na sobie wzrok Mattu, lecz moje oczy nadal były skierowane w niebo.
Mattu? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz