czwartek, 7 kwietnia 2016

Od Zośki cd Poety

Siedziałem z maluchami. Po chwili zabaw między sobą zasnęły u mego boku. Zaczęło mnie niepokoić fakt, że Poeta nie wraca.
~Trzeba było nie puszczać jej tam samej...~podenerwowałem się. Zaprowadziłem szczeniaki do Iris i popędziłem do schroniska. Brama była uchylona, więc bez trudu wszedłem na teren. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to hycle. Nagle przeszła obok mnie grupa psów połączona łańcuchem prowadzona przez jednego z hycli. Dołączyłem niezauważony do grupy i zbliżyłem się do człowieka zabierając mu jeden z pęków kluczy. Zaprowadzili nas do budynku. Było tam kilka drzwi: Psy Samice, Psy Samce, Koty Samice i Koty Samce. Zaprowadzono moją grupę do samic. Rozejrzałem się po klatkach. W jednej klatce siedziały po 3-4 suczki, ale w jednej była tylko jedna.
~Poeta ! ~zawołałem zbliżając się do niej i...nagle zostałem wepchnięty przez hycla do jej klatki.
~No pięknie ! Teraz oboje tu siedzimy !~zawarczała.~Gdzie szczenięta ?!
~Cicho, to część mojego planu ! A szczeniaki są w dobrych łapach, zostawiłem je z Iris...
~Taaa...
Gdy tylko hycel wyszedł, zwymiotowałem klucz.
~To było obrzydliwe...~powiedziała Zoe.
~Nie marudź ! ~zawarczałem i otworzyłem klatkę.
Wyskoczyliśmy z naszego kojca. Wtedy zobaczyłem marmurkowego psa prowadzonego do kojca. Kogoś mi przypominał. Podbiegłem do niego i uwolniłem go. Pies spojrzał na mnie i po chwili uciekł. Hycel nawet nie zauważył akcji. Wróciłem do Zoe.
~Teraz poszukajmy matki szczeniaków, zanim hycle przylecą...
~Czemu go uwolniłeś ?!~zdziwiła się.
~Bo...bo to był mój syn...nie proś o szczegóły...

<Poeta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz