poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Od Safi

Przechadzałam się powoli pomiędzy drzewami pewnego lasu. Wiatr lekko szumiał, a pod stopami czułam zimny śnieg. Szłam tak i szłam. Wszystko było ciche, jakby cały świat zamarł. Nic, tylko ja i moje myśli. Po jakimś czasie, daleko za mną, pękła gałązka. Zastrzygłam uszami, zatrzymując się jak na komendę. Moj uważny słuch pozwolił na szybką ocenę. Duże, szybkie i zwinne. Podkuliłam ogon i wspięłam się na najbliższe drzewo. Gdy stworzenie było blisko, do moich nozdrzy dotarł psi zapach. Wkurzył mnie fakt, że zwierze zatrzymało się pod drzewem na którym siedziałam. Postanowiłam się jakoś wydostać. Chwilę trwało zanim coś wymyśliłam. Myśląc dalej, wskoczyłam na wyższe gałęzie drzewa. Powoli podeszłam pod sam koniec i zaczęłam nasłuchiwać. Wiatr ruszał czubkami gałęzi niedaleko mnie. Jednym susem przeskoczyłam na inną gałąź. Niestety. Na większości gałęzi leżał śnieg . Moja łapa podwinęła się i spadłam na ziemię. Podniosłam się szybko, dziwiąc się że dałam radę. Wysokość z jakiej spadłam była duża, chociaż... nie na tyle żebym leżała nieprzytomna na ziemi. na moje nieszczęście...a może szczęście, kto to wie? Nie uszło to uwadze psa siedzącego niedaleko. Wstał i zaczął podchodzić. Podchodził w milczeniu, bardzo powoli, tak... jakby mnie nie widział.

<Ktoś?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz