Suprise podłożyła mi łapę i przewróciłem się. Darkness śmiała się ze mnie.
- Ekhem, drogie panie, nie chcę psuć Wam humoru, lecz...
- Co?
- Ktoś za wami stoi... - Powiedziałem widząc puchatą suczkę, wyżła i... szczeniaki.
- Zośka! - Krzyknęła Suprise. - Nie za szybko?
- Znaleźliśmy je niedaleko stąd.
- A ich rodzice?
- Matka.. Lub też ich opiekunka.. nie wiemy gdzie jest... może nie żyje, może jest w schronisku... A ojca znikąd nie widać.
Suprise i Darkness zamilkły. Ja spojrzałem na małą, białą suczkę. Była przygnębiona, wychudzona. Jednak nadal starała się utrzymać przy życiu. Strasznie przypominała mi mnie, gdy moi rodzice umarli, a brat nawet nie wiedział o moim istnieniu... Starała się uśmiechnąć, lecz średnio jej to wychodziło. Podszedłem do niej i zapytałem:
- Hej, jak na Ciebie mówią?
- Sky Snow... - Powiedziała swoim cichy i delikatnym głosem. Spojrzała na mnie. Zauważyłem, że to akita, lecz jej oczy są ciemnozielone. Zauważyłem też, że ma sporo blizn.
- Skąd się tu wzięłaś?
- Uciekłam...
- Skąd?
- Z pseudo-hodowli. Bili mnie, nie karmili... Matka nie żyje..
- Ach, przeżyłem coś podobnego..
- Serio?
- Moi rodzice uciekli ze mną z hodowli, gdzie nas bili. Ledwo to pamiętam, byłem jeszcze mały. Niestety, mój tata wkrótce umarł na raka, a mama wpadła pod samochód... Włóczyłem się po świecie, trafiłem do schroniska... Poznałem Darkness, tą czarną za mną. Zostaliśmy przyjaciółmi i uciekliśmy ze schroniska. I tak też trafiłem tutaj.
- I się nie poddałeś? Nie czekałeś aż ktoś Cię adoptuje? Przecież jesteś rasowy! I miły...
- Heh, dzięki, ale.. wolałem się zabić niżeli wrócić do hodowli czy siedzieć w schronisku zagryzany przez inne psy. Nie chciałem czekać na cud. Może trafiłbym do dobrej rodziny, albo trafiłbym na psie walki... Albo gdzieś gorzej... Darkness utrzymała mnie przy życiu i tak też zostaliśmy przyjaciółmi. A przyjaciele są jak ciche anioły, które zapomniały jak się lata.
- Wow... Musisz być naprawdę silny.
- Silny ja? To ty musisz być silna. Uciekłaś z hodowli, przeżyłaś, starasz się przeżyć z pięciorgiem swoich przyjaciół... To jest wyczyn...
- Serio?
- Yhym.
- Lubię Cię! Zostaniemy przyjaciółmi? - Pierwszy raz zobaczyłem jak kogoś oczy potrafią tak pięknie rozpromienieć.
- A chciałabyś?
- Jasne!
Podszedłem do wyżła i puchatej suczki, którzy przyszli z owymi szczeniakami.
- Co się z nimi stanie? - Zapytałem.
- Nie wiemy... Albo ktoś ze sfory je zaadoptuje, albo będą musiały trafić do ludzi, do schroniska...
- W takim razie... Chcę adoptować Sky Snow.
- Jesteś pewny, Cato? To ogromna odpowiedzialność. - Powiedział wyżeł.
- Wiem o tym. Jednak nie pozwolę, by te szczeniaki trafiły do schroniska czy na ulicę. Coś wiem o takim życiu i nie chcę by one też musiały to przechodzić. Chcę chociaż pomóc. Chcę adoptować Snow.
- Hmm... W takim razie... Snow! Podejdź tutaj! - Powiedziała przywódczyni.
- Tak?
- Lubisz Cato?
- Jasne! Uwielbiam go! - Uśmiechnęła się suczka wesoło merdając ogonem.
- A chciałabyś by się Tobą zaopiekował?
- A chce?
- No tak. Cato najwidoczniej Ciebie też polubił...
- Yey! Znaczy, że Cato będzie dla mnie tak jakby moim tatą?
- Hm... chyba tak. Mniej więcej na to wychodzi..
- Cato... A mogę do Ciebie mówić na "tata"?
- Hm.. jak chcesz to oczywiście.
- W końcu mam tatę. - Powiedziała mała przytulając się do mnie.
Poczułem potrzebny się komuś. Nie tylko ze względu, że jestem kogoś przyjacielem, lecz ze względu, że ktoś mnie potrzebuje by przeżyć. Darkness stanęła obok mnie i powiedziała:
- Wychodzi na to, że zostałeś tatusiem... - Powiedziała z lekkim przygnębieniem.
- Co jest?
- A nic, nic... Ja nigdy nie miałam ojca.. ani matki... Ani nikogo bliskiego...
- A ja to co?
- Heh.. dzięki Tobie jeszcze tu jestem... - Powiedziała opierając głowę o moje ramię.
Zabrzmiało to trochę dziwnie... Jakby czuła coś do mnie więcej niżeli przyjaźń czy braterstwo... Może to tylko moje złudzenie... Jak na razie, Darkness jest dla mnie TYLKO (lub też AŻ) przybraną siostrą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz