Głęboko westchnęłam rozglądając się po terenach podziwiając je. Spojrzałam niepewnym wzrokiem na Connora.
- Pamiętasz tę jaskinię w której byliśmy? - Zapytałam.
- Pamiętam. - Odpowiedział.
- Tam się urodziłam, ta sfora miała być mojej mamy, ale ona nie chciała niczego, żyła po swojemu i nie chciała mnie, nas, moje rodzeństwo nie przeżyło jak nas wywaliła a mnie znalazła tak jak ci opowiadałam ta dziewczyna. Po czasie tu dotarłam i tak spędzam resztę mojego życia. - Wyjaśniłam.
- Masz gust. - Zaśmiał się pies.
- Rzekomo się z tobą zgodzę. - Odparłam lekkim śmiechem.
Spojrzałam na niebo, w tym samym czasie na moim pysku wylądowała kropla deszczu, a chmury zaczynały się stawać coraz bardziej gęste i ponure, mimo to było ciepło, wręcz duszno.
- Czeka nas burze. - Mruknęłam.
- Boisz się? - Zapytał nie tracąc uśmiechu pies.
- A Ty? - Odpowiedziawszy pytaniem poszłam do przodu, w stronę łąki po czym zawołałam psa. - Chodźmy po Shay'a, chyba że chcesz żeby go piorun trafił. - Krzyknęłam.
<Connor? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz