Słysząc to, od razu na moim pysku zagościło zastanowienie i lekki smutek.
W moim głosie wydawało się usłyszeć troskę co rzadko się zdarzało.
Rocznica od śmierci jego rodziny. To dziś. Piękna, letnia noc, gwieździsta noc,
to tak smutna rocznica. Smutne, że taka piękna noc to rocznica tak przykrej rzeczy.
Podniosłam wzrok ku górze, patrząc w lśniące gwiazdy. Srebrna tarcza księżyca
odbijała się od tafli wody.
- Nie masz się czego smucić - powiedziałam, ale nadal patrząc w gwieździste
niebo. Poczułam na sobie smutny wzrok Mattu, który swoim wzrokiem zadawał mi
pytanie.
- Może nie znam twojej historii i nie będę się o nią wypytywać. Ale sądzę, że twoi bliscy
nigdy by nie chcieli byś się smucił z ich powodu. Jestem przekonana, że teraz są tam.
Są lśniącymi gwiazdami, które jasno świecą, ale gdy widzą twój smutek, świecą słabiej,
smucą się razem z tobą. One nie chcą byś się smucił z ich powodu a ty chyba nie
chcesz by się smuciły z twojego powodu. - powiedziałam prawie na jednym wydechu.
Nie chce go pocieszać mówiąc: ''Nie smuć się, wszystko się ułoży. Czas leczy rany''.
Bo to nie prawda. Czas nie leczy ran. Czas potrafi tylko lekko uśmierzyć ból,
ale go nie wyleczy. I nie ułoży się wszystko dobrze, nie które rzeczy, owszem
mogą być dobre i wydawać się dobre, lecz samo życie nigdy nie było dobre.
- Istnienie, to przeplatanka dobra i zła. I to od nas zleży jak odbierzemy zło i dobro. -
odparłam. Teraz spuściłam wzrok na psa. Jego złoty wzrok napotkał moje piwne oczy. Uśmiechnęłam
się lekko a zaraz po tym dostrzegłam na jego pysku mały, ale miły uśmiech. Jego oczy się lekko
zaiskrzyły, tak jakby zaraz miał uronić łzę.
Mattu? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz