~Uważaj na słowa, bo twój ogon zostanie wepchnięty głęboko do gardła, a jego mały koniuszek będzie widać Ci w odbycie !~ Lysandre zawarczała ostrzegawczo.
~ Ciii...~ szepnęłam uspokajająco i zwróciłam się do psa. ~ W jakiej sprawie do mnie przybywasz ?
~ Skąd masz tego tygrysa ?
~ "Ten tygrys" od niedawna ma imię ! ~ zawarczała znów kocica. Przewróciłam oczami.
~ Przemyt... Wieźli ją do zoo czy gdzie tam... A cul z tym, ważne, że jest tu, a nie tam...
Biały pies oglądał czarnego tygrysa ze zdziwieniem, a ja starałam się zachować spokój.
~ Dlaczego ona jest czarna ? ~ zapytał w końcu.
~ Matka natura była po niezłych ziółkach... ~ zaśmiała się Lysa, jakby zapomniała o swoim gniewie.
~ Genetyka...~ westchnełam, patrząc na przyjaciółkę jakby coś w nią strzeliło. Nagle zwróciłam się do psa gdyby nigdy nic, by zaprzestać tej krępującej ciszy.
~ Musimy iść !
~ Po co ?
~ Chyba nie będziemy się opi*rdalać, tylko zajmiemy się brudną robotą, im mniej tej plagi tym lepiej... Idziemy !~ natychmiast zmieniłam wyraz pyska ze spokojnego na zdenerwowany i po prostu odwróciłam się w stronę miasta. "Gangi, idę do was !" ~ zaśmiałam się do siebie.
<Connor ? Trochę "na szybko" >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz