- Ja chyba należę do tych złych... - Mruknąłem. - U mnie nie ma dobra. - Dodałem machając głową.
- Dlaczego? - Zapytała.
- Nawet nie mam odwagi powiedzieć "tak jestem słaby", a nie... Właśnie to powiedziałem. - Zaśmiałem się. - Od szczeniaka mi wpajano jaki to zły, niedobry jestem, w końcu w prawdzie zacząłem taki być, zabijać, może nawet robić coś gorszego niż zabijanie, a jest coś gorszego niż pozbawianie dzieci ojca, żon męża, sióstr braci, braci sióstr? - Westchnąłem.
Suczka milczała, wpatrywała się w odbicie w wodzie, ta chwila zdawała się ułamkiem sekundy, ale po tej sekundzie, wieczną chwilą, zatrzymaliśmy się jakby w miejscu.
Wstałem, podszedłem do jednego z drzew, wspiąłem się na nie i położyłem na gałęzi, było ono tak wysokie, że dostrzegane z niego było miasto ludzi, kolorowe lampki odbijały się wśród tłoku drzew i gór, które były za miastem.
- Idziesz? - Zapytałem. - łatwo się tu wspiąć. - Dodałem.
<Asami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz