Wciągnąłem powietrze i od razu wiedziałem, że w pobliżu znajduje się jakaś grupa psów. Z jednej strony, mogły być źle nastawione do obcych, a z drugiej strony, nie przekonam się, dopóki nie sprawdzę. W sumie, wolałbym się trzymać od gangów z daleka... A zwłaszcza po tym, jak mój brat Last Day dołączył do Gangu Trike. Z kolei Skate trzyma się z Gangiem Domowych Psów. Takie doszły do mnie informacje. I pewnie są prawdziwe, bo moje rodzeństwo było podatne na wpływy...
Wracając do terenów... Mam nadzieję, że to nie są jednego z Gangów. No ale cóż, do odważnych świat należy. Bezszelestnie wkroczyłem pomiędzy drzewa. Po kilku minutach zorientowałem się, że wokoło panuje bezwzględna cisza. Skupiłem się na jeszcze bardziej cichym chodzie, gdy coś na mnie skoczyło. Odepchnąłem napastnika i zbliżyłem się do niego z wystawionymi kłami. Wtedy mogłem przyjrzeć mu się bliżej. A raczej jej. Była to suczka. A ja trzymam się zasad i suczek nie biję. Cofnąłem się krok do tyłu i przyjrzałem suczce. Patrzyła na mnie złowrogo.
- I co się tak gapisz? - warknęła.
- Jeśli to ci przeszkadza, to nie będę tego robił. - odpowiedziałem spokojnie.
Chyba zaskoczył ją mój spokój, ale kontynuowałem:
- Jestem Callahan. Ale mów mi Cal. A ty...?
<Jakaś suczka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz