Spojrzałam chłodnym wzrokiem na wodę, zmieniłam od razu wyraz pyska na lodowaty.
- Nie dzisiaj. - Mruknęłam i odeszłam od jeziora kładąc się na trawie.
- Czemu? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Nie pływam, jasne!? - Warknęłam głośno i agresywnie. - Nie wracajmy do tego tematu. - Dodałam i odwróciłam głowę w drugą stronę kładąc ją nerwowo na ziemię.
- Nie wiesz co tracisz. - Burknął i wskoczył z pomostu do wody.
Jego zabawa trwała jakiś czas, bawił się jak szczeniak z byle jakiej sznurówki, którą mógłby poszarpać. Sama nie wiem kiedy zasnęłam, nic mi się nie śniło, słyszałam że można kontrolować sny, w moim przypadku był to brak snów, kontrolowany brak, dawało mi to dużo spokoju i przespane noce, kiedy się obudziłam samca nie było w pobliżu, przeciągnęłam się, każdą kończynę mocno i dokładnie, otworzyłam paszczę i ziewnęłam, otrzepałam się i rozglądnęłam, zza drzewa wyszedł Zośka, był jeszcze mokry od wody, uśmiechnęłam się lekko i okrążyłam psa idąc przed siebie.
- Dokąd idziesz? - Zapytał lekko krzycząc.
- Nie powinno cię to interesować, jeśli jesteś taki ciekawski to idź za mną. - Odkrzyknęłam idąc wciąż przed siebie.
Minięte aleje, ścieżki, most acz w końcu doszliśmy do centrum miasta - rynku, nie było wcale tak późno, więc widniało tutaj dużo straganów, mięsne sklepy były otwarte, tak jak pizzerie, hot-dogernie, piekarnie. Postanowiłam znaleźć stragan z owocami, gdy w końcu udało mi się odnaleźć ów poszukiwany stragan, gwizdnęłam z niego trochę truskawek i poziomek. Zośka podbiegł do mnie.
- Owoce? - Zdziwił się.
- Gdy u nas ich brak, na straganach ich cała masa, są przywożone z innych krajów, wiadome. - Zaśmiałam się i zjadłam jedną z poziomek. - Ogólnie nie lubię mięsa, dlatego tak mało go jem. Jem żeby przetrwać. - Dodałam.
<Zośka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz