- Niech was szlag! - krzyknąłem rozjuszony. Te jednak tylko się szyderczo zaśmiały.
Widziałem jak trzy inne zabierały suczkę, która i tak walczyła dzielnie.
Ale co z tego skoro zakłuli ją w łańcuchy. To wszystko była moja wina. Gdybym trzymał
język za zębami i nie proponował jej tej małej zemsty, to by się tak wszystko nie skończyło.
Nie mogłem pozwolić by coś jej zrobili. Przecież każdy ma swoje granice. Suprise też.
Nie mogłem już dłużej tego tolerować.
- Walcie się! - krzyknąłem i jednym szybkim ruchem, rozdarłem gardło jednemu z psów. Mój pysk i zęby, ociekały
krwią a na języku czułem jej metaliczny smak. Duży pies stał, ale cały dygotał. Z gardła zamiast warczenia wydobywał
się tylko zwykłe żałosne krztuszenie i to krwią. Po chwili jego oczy zaszły szarą mgiełką i upadł, więcej już nie wstając.
Drugi zaś patrzył na swojego kompana. Nie miałem zamiaru się nad nim litować. Wskoczyłem mu n kar, i silnym ruchem szczęki
przegryzłem kręgosłup i rozszarpałem cały kark. Padł martwy. Wyglądałem makabrycznie, cały w krwi. Moja sierść był cała przez nią
posklejana. Nie przejmując się moim wyglądem szybko ruszyłem za zapachem tamtych trzech psów i Suprise.
Nie trzeba było długo szukać. Szybko zająłem się strażnikami, wchodząc do jaskini lwa. Teraz gdy byłem w środku, dostrzegłem ja Baddy,
skoczył na suczkę, zakutą w kajdany. Ta wykonała unik, lecz mało to dawało przez łańcuchy. Usłyszałem jej zduszony pisk, gdy jego kły ją dosięgły.
Mimo to nie przestawała na niego warczeć.
- Zostaw ją! - krzyknąłem na całą jaskinie. Kilka set par oczu, patrzyło się na mnie, na psa całego we krwi i ze wściekłością w oczach.
Dostrzegłem jak szare oczy Suprise, patrzyły na mnie ze zdziwieniem ale i lekkim przerażeniem przez mój wygląd.
Baddy, lekko przestraszony moim wyglądem i postawą, odsuną się od suczki. Szybko do niej poskoczyłem i zdjąłem ciążące na jej karku,
ciężkie łańcuchy. Byłem silniejszy i większy od Baddy'ego, dla tego mnie nie atakował. Jedyne o zrobił to patrzył się na mnie
morderczym wzrokiem.
- Choć Suprise - powiedziałem spokojnym tonem głosu, co się teraz kłóciło z moim wyglądem.
Szybko wyszliśmy z jaskini. O dziwo Baddy nikogo za nami nie posłał. Gdy byliśmy już daleko od jakimi i na terenach naszej sfory, zatrzymałem się.
Spuściłem głowę, patrząc na ziemie. Poczułem na sobie zmieszany wzrok suczki. Czułem jak do moich oczu, cisną się łzy.
Po chwili jedna spadła na ziemie a po tym wydusiłem z siebie.
- Przepraszam...przepraszam, że ich nie powstrzymałem - powiedziałem po chwili, załamanym głosem.
Suprise? Przepraszam, że tak długo czekałaś ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz